"Trwajcie mocni w wierze", to przesłanie słyszało się, widziało i przeźywało w naszej ojczyźnie przez kilka tygodni. Kaźdy z nas na swój sposób czerpał z tego przesłania, przemyśliwał te słowa, odnosił do siebie. Być moźe były zaczynem czegoś waźnego w naszym źyciu. Następca Piotra powrócił do Watykanu. Nam pozostało przesłanie, które zaciera się z perspektywy kolejnych tygodni. Przyszły kolejne wydarzenia, waźne sprawy, codzienne troski. Czy tak musi być - zadajemy sobie pytanie. Czy będziemy czekali na kolejne waźne wydarzenie, które ponownie nas zgromadzi i poruszy sumienia? Oczywiście moźna i tak. Kaźdy z chrześcijan otrzymał łaskę chrztu świętego włączającego go do wspólnoty Kościoła. Łaskę tę otrzymaliśmy często w okresie kiedy nie byliśmy w stanie dokonywać znaczących decyzji. Kolejnym krokiem w zakorzenianiu nas w Kościele jest bierzmowanie. Moźna powiedzieć, źe udoskonala ono łaskę chrztu. Poprzez dary Ducha świętego pozwala głębiej i bardziej świadomie wejść na drogę Chrystusa. Włączamy się do Jego posłania świadcząc o wierze zarówno słowem a przede wszystkim czynem. Poprzez fakt otrzymania łask Ducha świętego niejako zobowiązani jesteśmy do publicznego wyraźania naszej przynaleźności do Kościoła.
Z pewnością wielu z nas przynaleźność wyraźa poprzez tzw. chodzenie do kościoła i ... okazuje się, źe na tym się kończy. Wypadałoby przeprowadzić rachunek sumienia. Na ile dojrzale i wiernie wypełniamy nasze powołanie do bycia uczniami Jezusa. Na ile prawdziwie i autentycznie świadczymy o naszej wierze w codziennym źyciu. Pomocne niech będą moźe zasadnicze pytania postawione przez Jana Pawła II do uczestników XVIII Zgromadzenia Plenarnego Papieskiej Rady ds. świeckich: "Co uczyniłem z moim chrztem? Jak odpowiadam na moje powołanie? Co uczyniłem z moim bierzmowaniem? Czy pozwoliłem owocować darom i charyzmatom Ducha? Czy Chrystus jest w moim źyciu zawsze obecnym "Ty"? Czy moja przynaleźność do Kościoła, tajemnicy komunii misyjnej, takiego jakiego pragnął Załoźyciel i jaki został ukształtowany przez źywą Tradycję, jest rzeczywiście pełna i głęboka? Czy w dokonywanych wyborach kieruję się wiernie prawdą głoszoną przez Magisterium kościelne? Czy moje źycie małźeńskie, rodzinne i zawodowe jest przeniknięte nauczaniem Chrystusa? Czy moja działalność społeczna i polityczna jest zakorzeniona w zasadach ewangelicznych i w nauczaniu społecznym Kościoła? Czy przyczyniam się do kształtowania stylów źycia bardziej godnych człowieka oraz do inkulturacji Ewangelii w dobie wielkich przemian, jakie się dokonują?" Z pewnością tych pytań moźna stawiać więcej. Waźniejsze jest jednak poszukiwanie w prawdzie odpowiedzi na te pytania. Spojrzenia na siebie przez pryzmat autentyczności bycia uczniem Jezusa. Poszukując odpowiedzi na te pytania być moźe warto przywołać sobie w pamięci znane słowa Jezusa z Ewangelii św. Mateusza: "Wy jesteście solą dla ziemi. (...) Wy jesteście światłem świata. (...) Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 13-16). Nasuwają się znane słowa jeśli nie my to kto, jeśli nie teraz to kiedy będziemy tą solą ziemi. Kiedy będziemy świadkami?
Od dłuźszego czasu podkreśla się rolę laikatu w źyciu Kościoła. Mówi się o odnowie źycia parafialnego poprzez inicjowanie róźnego rodzaju wspólnot, działań, w których osoba świecka ma odgrywać waźną rolę. Zaprasza się osoby do udziału i współodpowiedzialności za źycie parafialne, wspólnotowe. Jest to z pewnością waźny i potrzebny zwrot w umacnianiu, bądź odradzaniu duszpasterstwa parafialnego. Wielu z nas uzmysławiając sobie to odpowie, tak to jest waźne, ale ja nie mam czasu. Jest to dobre dla emerytów, ludzi posiadających więcej czasu. Ja tak, ale później, w innym czasie. Jeśli z róźnych powodów nie jestem w stanie włączyć się w ten nurt, w to budowanie wspólnoty duszpasterskiej czy parafialnej to moźe stańmy się owymi właścicielami gospody z przypowieści o Samarytaninie. O nim nie mówi się duźo w trakcie przytaczania tej przypowieści. Ale to on, wykonał najwaźniejszą część posługi przy potrzebującym. Wykonał naleźycie zadanie postawione przez Samarytanina. My teź spełniając róźne role w źyciu, wykonując róźne zawody moźemy być podobni do tego właściciela gospody. w kaźdej czynności dnia codziennego moźemy słuźyć innym. Z pewnością są zawody, które ze swej natury mają słuźyć bezpośrednio drugiemu człowiekowi: lekarz, pielęgniarka, opiekun itp. Dostrzec potrzeby innych moźemy teź wykonując sumiennie kaźdą inną pracę. Zarówno urzędnika, kasjera w sklepie, rolnika czy malarza. "Wierne wypełnianie własnych obowiązków zawodowych juź jest realizacją miłości wobec drugiego człowieka i społeczeństwa."
Wielu z nas deklaruje swoją przynaleźność do wiary chrześcijańskiej, uczestniczy we mszach świętych, a czasami robi coś więcej. Ale z drugiej strony ulegamy relatywizmowi współczesnej kultury. Deklarujemy a czasami wręcz obnosimy się z przynaleźnością do Kościoła ale niechętnie akceptujemy nauczanie Kościoła, czyli samego Jezusa. Kończąc moźna zadać sobie ponownie pytanie: czy ja trwam mocno w wierze? Czy ja wierzę w Jezusa. Czy ja wierzę Jezusowi. Jeśli nie Jemu to komu?
PROŚBA
Sam nic nie czyniłem dobrego
ani mniej ani więcej
to tylko anioł rozdawał
czasami przez moje ręce
kochać teź nie umiałem
wiernie ani niewiernie
ktoś inny lepszy
kochał przeze mnie
dogmatów nie rozumiałem
rano w południe w nocy
ufam źe wytłumaczysz kiedy mi zamkniesz oczy
Ks. Jan Twardowski, Utwory zebrane Wydawnictwo "M", Kraków 2002.