Zastanawiając się nad wychowaniem dziecka przychodzą nam róźne myśli. Pytamy samych siebie: jak mam wychowywać swoje dziecko? Jakie ideały mamy mu wszczepiać, co przekazywać, aby stawało się wartościowym człowiekiem? Jeśli ktoś zadaje tego typu pytania nam jako rodzicom, wychowawcom nasza odpowiedź dość często brzmi następująco: pragnę, aby dziecko było szczęśliwe. Z punktu psychologicznego bycie szczęśliwym jest konsekwencją a nie czymś pierwotnym. Jeśli nie będziemy szukać źródła owego szczęścia tak naprawdę nie zaszczepimy szczęścia. W związku z tym nie moźna mówić, źe celem wychowania jest bycie szczęśliwym. Zatem co stanowi owo pierwotne źródło szczęścia?
Istotą źycia rodzinnego jest wzajemna miłość. Dziecko od samego początku doświadcza czym jest miłość rodzinna. Obserwuje, słucha, odczuwa relacje zachodzące pomiędzy jego mamą i tatą. Jak odnoszą się do siebie, jak dzielą pomiędzy siebie obowiązki utrzymania rodziny, prowadzenia domu, wychowywania dzieci itd. Dziecko wie czy jest kochane przez swoich rodziców czy teź nie. Stąd zasadniczym celem wychowania jest stwarzanie moźliwości do tego, by dziecko stawało się zdolne do kochania. Dość często mylnie mówimy i pragniemy by dziecko było kochane. Prawdziwe szczęście człowieka polega na umiejętności dawania i kochania, a takźe na umiejętności przyjmowania miłości drugiego człowieka.
Popatrzmy na dziecko. Po urodzeniu przychodzi do nowego środowiska, które nie jest tylko dla niego. Jakie jest ono bezbronne i skazane na rodziców a szczególnie na matkę. To mama z jednej strony umoźliwia biologiczne przeźycie, ale teź przez czułą obecność, liczne gesty stwarza środowisko do nabierania sił zmysłowych i duchowych przez dziecko. Dziecko rośnie i nabiera sił biologicznych będąc karmione. Wzrasta teź w innym wymiarze o ile jego miłość jest karmiona licznymi czułościami, kochającą obecnością. Za ową czułością, zmysłowością ukryty jest duchowy wymiar człowieka. Dziecko początkowo nie potrafi odpowiadać w wymiarze duchowym. Odpowiada zmysłowo, tak jak samo doświadcza. Doświadczamy tego w prostocie dziecka, ono kocha całym sobą, nie róźnicując. To czym jest zaleźy od kształtowanej duszy. Istotne jest to, by opieka nad dzieckiem nie ograniczała się jedynie do zmysłowości, bo to kształtuje zaborczość i nie dostrzeganie innych osób. To dobrze, źe w naszej kulturze wychowaniem w głównej mierze zajmuje się matka. Potrzebuje jednak ona wsparcia. Otrzymuje je w postaci ojcowskiego autorytetu. Byś dobrą matka to mieć oparcie i pomoc w ojcu. Dla dziecka jest to bardzo waźne, ono szybko wyczuwa, czy rodzice wzajemnie wspierają się i czy mówią jednym głosem w zasadniczych sprawach. Jeśli tak nie jest dziecko szybko wykorzystuje to i wychowanie wymyka się z pod kontroli.
Dość często uwaźa się, źe ojciec powinien włączyć się w wychowanie w późniejszym okresie. To chyba juź przeźytek. Musi robić to o wiele szybciej. Nie moźna zwlekać, szczególnie kiedy dzieci mają coraz więcej wolności, są bardziej wybuchowe i bezpośrednie w wyraźaniu swoich uczuć, opinii, potrzeb. Matka jest zawsze blisko dzieci, pomimo, źe czasem pracuje zawodowo. Ona daje poczucie miłości, daje wraźliwość pełną miłości. Ojciec poprzez fakt pracy zawodowej nie jest tak często z dziećmi. Omijają go drobne sprawy. Jest ponad nimi a przez to jego ojcowski autorytet jest bardziej wyraźny. Pomaga zrozumieć dzieciom czym jest obowiązek, pomaga w doprowadzaniu do końca rozpoczętych działań, pomaga w podejmowaniu decyzji.
Niby to takie proste i oczywiste. Spójrzmy na przeciętną rolę współczesnego ojca. Jest to osoba, która zarabia pieniądze i utrzymuje rodzinę. z pewnością troska o rodzinę wiąźe się nierozerwalnie z pracą i zdobywaniem środków na jej utrzymanie. źyjemy w czasach coraz bardziej nastawionych na pracę, zdobywanie pieniędzy a w konsekwencji na konsumpcję. Szczególnie wtedy, gdy myślimy o wychowaniu dzieci i młodzieźy. Istnieje w nas przekonanie, źe trzeba zapewnić dzieciom wszystko. Zaczynając od szeregu rzeczy materialnych, poprzez kursy, dodatkowe zajęcia z muzyki, tenisa czy basenu, aź po pomoc w zdobyciu mieszkania i znalezienie pracy, która ustawi dobrze na przyszłość. Wprowadzając dzieci stopniowo w dorosłość pogłębiamy w nich przekonanie, źe trzeba posiąść jak najwięcej w sensie materialnym, intelektualnym oraz nabyć szereg sprawności. Te elementy wychowania wprowadzane rozwaźnie i z umiarem mają swoją wartość i cieszą. Wspierają rozwój dzieci i młodzieźy. To wymaga ze strony ojca określonego wysiłku. Ale to nie wszystko. Zadania, które trzeba podejmować w domu, czasami są o wiele większe a z pewnością trudniejsze niź te wykonywane w pracy. Oczywiście role te mogą być odwrócone. To matka jest źywicielką rodziny a ojciec wychowuje, ale jest to sporadyczne i nie do końca zrozumiałe dla dziecka.
Jeśli przez wychowanie będziemy rozumieli jedynie fakt zaspakajanie potrzeb w wymiarze materialnym a zapomnimy o wszczepieniu umiejętności dawania i kochania, a takźe umiejętności przyjmowania miłości drugiego człowieka moźemy wpoić dziecku przekonanie o samowystarczalności.
Ewangelista św. Łukasz przytacza ostrzeźenie przed chciwością wypowiedziane przez Pana Jezusa "Uwaźajcie i strzeźcie się wszelkiej chciwości, bo nawet, gdy ktoś opływa we wszystko, źycie jego nie jest zaleźne od jego mienia" (Łk 12, 15). Następnie przytoczona jest przypowieść o zamoźnym człowieku, któremu obrodziło pole. Ma zamysł zburzenia starych spichlerzy i postawienia nowych, większych, aby mógł w przyszłości korzystać do woli ze zgromadzonego dobytku. Bóg mówi do niego "Głupcze, jeszcze tej nocy zaźądam twej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" Ewangelia nazywa głupcem kaźdego, "kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem".
Mądrością jest troszczenie się o sprawy ziemskie ze wzrokiem utkwionym w niebo. Tej mądrości uczmy nasze dzieci.