Darowizny na rzecz Stowarzyszenia
Bank PEKAO S.A o/Kraków
28 1240 1431 1111 0000 1045 1072
Jak ocenia Pani dzisiejsze czasy?
W porównaniu z tymi powojennymi dzisiejsze czasy są bardzo dobre, pod względem warunków mieszkaniowych, życia w ogóle. Dawniej było bardzo ciężko, np. wychować dzieci, wykarmić je.
Czy czegoś Pani w nich brakuje?
Mnie brakuje tylko męża, który zmarł, a innym ludziom... zdrowia. Dużym problemem jest też bezrobocie i są rodziny, którym wiedzie się bardzo dobrze, ale są i takie, które nie mają nawet podstawowych rzeczy. Dzieci chodzą głodne do szkoły.
Jak wspomina Pani swoją młodość?
Młodość przeżywałam radośnie, bo dawniej pomimo tej biedy i niedostatku ludzie byli znacznie weselsi. Nie widać było po nich tych braków, tej biedy, nie odczuwało się tego.
Piękne były np. majowe wieczory na wsi, śpiewało się piosenki, pieśni, chłopcy grali na harmonii. Było bardzo radośnie. a jak już wyszłam za mąż, to uważam, że miałam najbardziej radosne życie, bo miałam bardzo dobrego męża i rodzinę (czworo dzieci). Chcieliśmy mieć córeczkę, ale mieliśmy czterech synów. Jeden zmarł i synowa także, a pozostali żyją. Zdrowia za bardzo nie mają, bo teraz wszystko, nawet jedzenie, jest sztuczne i zatruwa nawet najzdrowszych i najmłodszych.
Jak Pani sądzi, co najbardziej doskwiera człowiekowi na starość?
Chyba świadomość, że nie podoła wszystkiemu, że nie da rady zrobić tego wszystkiego, co robił jak był młody i pełen sił. Na starość wszystko wykonuje się dużo wolniej: ubieranie się, gotowanie obiadu, czy nawet chodzenie, zwłaszcza przy bolących nogach, sprawia więcej trudności.
Jak czuje się człowiek, który niejedno widział, przeżył, doświadczył różnych zmian?
Mimo braku wykształcenia taki człowiek czuje się dobrze. To, że dużo przeżył, widział, sprawia, że staje się mądrzejszy o wszystkie doświadczenia. Młodych dopiero to czeka, a ta niepewność staje się często źródłem stresów.
Wspomnienia z którego okresu życia są dla Pani najcenniejsze?
Najcenniejsze moje wspomnienia wiążą się z okresem, gdy mój mąż był w Niemczech. Pisał stamtąd do mnie listy i gdy one przychodziły - były dla mnie największym szczęściem i radością. Myślałam wtedy czy On powróci, czy będziemy razem. Wyobrażałam sobie, jakie będzie nasze życie, gdy się pobierzemy.
Co Pani lubi robić najbardziej?
Chciałabym czytać różne książki, ale mam mało czasu na to czytanie, ponieważ moja chora noga wymaga wielu zabiegów pielęgnacyjnych. Dwa razy dziennie muszę zmieniać opatrunki, a mam już przecież 84 lata i to wymaga czasu.
Jak wygląda Pani zwykły dzień?
Budzę się i cieszę, że jeszcze żyję, że mogę wstać, że mogę chodzić bez kul, bez laski. Dziękuję Bogu, że pomimo bezsenności, cierpienia, jeszcze żyję, że mam taką dużą rodzinę, że wszyscy mnie odwiedzają, że mam piętnaścioro prawnucząt (co jedno to ładniejsze). Bardzo się tym cieszę!
A w zwykły dzień: wstaję, muszę się umyć, ubrać, uczesać, ale to wszystko idzie bardzo wolno. Zajmuje mi to ok. 2 godzin. Później trzeba sobie zrobić śniadanie, potem coś przeprać. Niekiedy udaje mi się coś jeszcze uprasować. Czasem zadzwonię do znajomych, rodziny, bo już od 5 lat jestem sama. Najbardziej cierpię, że nie mogę wychodzić na ulicę, na zakupy.
Jakie są Pani marzenia?
Proszę Boga, żebym nie zmarła w zimie, a w lecie. Mam tyle prawnucząt i chciałabym, żeby mogły być na moim pogrzebie.
A marzenia nie związane ze śmiercią ?
Chciałabym, żeby nasza ukochana wnuczka, ta, którą się oboje z mężem opiekowaliśmy, była szczęśliwa. Cieszę się bardzo, że wykonuje taki zawód, który wymaga poświęcenia się tym najbardziej pokrzywdzonym przez los, potrzebującym pomocy niepełnosprawnym dzieciom. Dobrze, że są tacy ludzie.
A co można powiedzieć o niezrealizowanych?
Chcieliśmy bardzo mieć córeczkę, ale się nie udało. Mieliśmy czterech synów. Dopiero po narodzinach 7 wnuków przyszła na świat w naszej rodzinie dziewczynka, ukochana wnuczka Magdalenka. i to była największa radość w naszym życiu jako dziadków.
A poza tym nie udało mi się pojechać do Rzymu, bo obowiązki, choroba męża i ja podupadłam na zdrowiu.
Co chciałaby Pani przekazać młodemu pokoleniu (wnuków, prawnuków), przed czym przestrzec?
W życiu najważniejsza jest miłość! Wszyscy powinni się wzajemnie kochać, czy to w rodzinie, czy w małżeństwie. Młodzi powinni uczyć się tej miłości, która zdobi ten świat. Teraz brakuje mi najbardziej tego, że nie mogę chodzić, a wcześniej chodziłam do kościoła, modliłam się za wszystkich, za całą rodzinę. Modliłam się, żeby było coraz lepiej. Uważam, że najważniejsze, żeby człowiek człowiekowi nie był wrogiem, umiał się dzielić tym, co ma, nawet jeśli ma bardzo mało.
Czy żałuje Pani, że czegoś nie zrobiła?
Mogę żałować tylko, że czegoś nie powiedziałam, nie doradziłam, dzieciom w odpowiedniej chwili. Wydaje mi się, że wraz z upływem tylu lat mojego życia, teraz jestem mądrzejsza, bogatsza o doświadczenia, mimo że umysł, pamięć jest słabsza.
Które pamiątki są dla Pani najcenniejsze?
Najcenniejszą moją pamiątką jest moje ślubne zdjęcie, zdjęcie rodziców, mój i męża obrazek komunijny. Zdjęcia rodzinne cenię najbardziej, są mi najdroższe, bo bardzo ich wszystkich kocham. Widać na nich, jak się dawniej ubierali ludzie, jacy byli, jaki mieli charakter. Mam bardzo dużo zdjęć, albumy przekażę moim prawnukom, a mam ich piętnaścioro.
Mam jeszcze różaniec, który dostałam w wieku 12 lat, gdy byłam z moim tatusiem w Kalwarii Zebrzydowskiej. Kupił mi go wtedy na pamiątkę i na nim wciąż się modlę. Nawet nie zliczę łask, które wyprosiłam modląc się na nim dla rodziny, dzieci, znajomych. Mogę nawet powiedzieć, że za przyczyną mojej modlitwy na tym różańcu, wiele osób się nawróciło, odmieniło swoje życie.
Boję się, żeby go nie zgubić, bo on mi ma służyć do samej śmierci. Mówiłam już dzieciom, że jak umrę, mają mi ten różaniec włożyć do trumny.
Co zmieniało się w Pani życiu wraz z upływem kolejnych lat?
Bardziej doceniam i dziękuję Bogu, że żyję. Bo od młodych lat dużo chorowałam, ale cieszę się, że mimo, że nie miałam bogatego życia, byłam szczęśliwa. Jestem najstarsza w całej rodzinie.
Co jest radosnego w starości?
Przeżywanie Wigilii, spotkania, przebywanie z dziećmi, wnukami i prawnukami. Jestem wtedy szczęśliwa, gdy wsłuchuję się w to co mówią, opowiadają o sobie, swoich sukcesach, życiu.
Cieszę się także z tego, że pomimo tylu przeżytych lat, nie gniewałam się, nie kłóciłam się z nikim, z sąsiadkami, rodziną, tylko raczej tłumaczyłam, że zgoda, miłość wzajemna to największa radość na świecie.
opracowała Małgorzata Dudek
Małgorzata Dudek
Mózgowe porażenie dziecięce | Rodzeństwo | Bliźniaki | ||||||||
|
|
|
ChSON "Ognisko" | ul. Lubelska 21 | 30-003 Kraków
tel. +48 12 423 12 31 | faks: +48 12 422 96 38 | e-mail: biuro@ognisko.org.pl