Malowane nogą...
Urodziłam się 29 stycznia 1957 roku w Beskidzie Śląskim (dokładniej mówiąc w Szczyrku) z chorobą Little'a. Jest to jedna z najczęstszych postaci porażenia mózgowego dziecięcego, będącego następstwem uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego, polegającego na wrodzonym niedowładzie kończyn górnych i dolnych, przy jednoczesnym zniekształceniu tułowia.
Do 18. roku życia nie opuszczałam domu rodzinnego. Kiedy byłam małym dzieckiem, rodzice zauważyli, że mam sprawniejsze nogi. Początkowo dawali mi do potrzymania stopami różne rzeczy, zabawki, żebym się bawiła. To były początki. Później sama wynajdowałam sobie jakieś zajęcia. Próbowałam malować kredkami, które pożyczałam od rodzeństwa. Na początku była to niewinna zabawa. W pewnym momencie zorientowałam się, że jestem już artystką, która organizuje wystawy i jeździ na plenery.
Teraz mieszkam w Domu Opieki w Krakowie, wcześniej byłam w Cieszynie, gdzie spędziłam 5 lat swojego życia. Nikt mnie nie zmuszał, abym opuściła dom, to była moja własna decyzja. Chciałam poznać nowych ludzi i zaprzyjaźnić się z nimi. Lubię przebywać z innymi osobami. Przez jakiś czas należałam do grupy duszpasterstwa akademickiego, z którą wyjeżdżałam na obozy i dużo podróżowałam. Szczególnie w pamięci utkwiła mi pielgrzymka do Lourdes i do Watykanu.
Niektórzy pytają, dlaczego maluję. Chcę pokazać ludziom, że, mimo że jestem niepełnosprawna, mogę robić dużo rzeczy. Swoim malowaniem chcę także dawać innym radość, aby patrząc na to, mogli stawać się pogodniejsi i życzliwsi dla siebie nawzajem. Do malowania zachęcili mnie przyjaciele, zwłaszcza ze wspólnoty Ojców Dominikanów i Towarzystwa do Walki z Kalectwem. Najczęstszymi motywami moich prac są krajobrazy (szczególnie górskie), kartki świąteczne, a także obrazy, które daję w prezencie znajomym. Choć żyję ze świadomością własnych ograniczeń, jestem optymistką i cieszę się z każdego dnia. Jestem wdzięczna Bogu za talent, jakim mnie obdarzył. Organizuję wiele wystaw indywidualnych oraz grupowych w Polsce i za granicą, m.in. w Wilnie i na Węgrzech. Pierwszą taką większą wystawę miałam w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie oraz w Koninie w 1988 roku.
Życie nigdy nie było dla mnie łatwe, ale nigdy się nie poddawałam, dążyłam do zrealizowania swoich marzeń. Życzę wszystkim takiej wytrwałości w życiu.
Józefa Łaciak
Spisała Dorota Cymer